2017-01-16 17:00 6097
Szkoda, że nie można przyznać zero gwiazdek! Pracownice tej pseudo lecznicy o mało nie zabiły nam kota. Kotka od 2 dni nie jadła, podczas wizyty zaznaczyliśmy, by nie podawać jej amoksycyliny. Szefowa kliniki obiecała dać antybiotyk z innej grupy. Kotka była coraz słabsza, nie jadła i nie piła. Codziennie dostawała kroplówki, które według pani weterynarz miały jej wystarczyć i "to nic, że kotka nie je i nie pije, kroplówka (podskórna), wystarczy". Po 4 dniach tego pseudo leczenia zażądaliśmy informacji, co dokładnie jest kotce podawane. Po sprawdzeniu w domu nogi się pod nami ugięły: kotka dostawała amoksycylinę!!! Pojechaliśmy do innego weterynarza, któremu włosy stanęły dęba, gdy usłyszał, jak kotka była leczona. Niestety, przez zaniechanie pań weterynarz ze Stawki, kotka ma uszkodzoną wątrobę. Przed nią jeszcze długa droga do zdrowia, o ile je w ogóle odzyska.
Muszę się zgodzić też z komentarzem poniżej: brak tu jakiegokolwiek cennika, ceny usług brane są z sufitu, każdego dnia płaciliśmy za to samo inną stawkę, przy czym najwięcej liczy sobie właścicielka, kiedyś kazała nam nawet zapłacić za strzykawkę!
Omijajcie tą lecznicę, o ile nie chcecie stracić swoich zwierzaków!